Rozdział 20
- Co tym razem zobaczyłaś? – spytał Liam z
lekkim uśmiechem na twarzy.
- Jestem Aniołem? – wyszeptałam.
Miałam w głowie tak wielki mętlik, że gdyby
nie on to już dawno stałabym na nogach, ale teraz nie byłam pewna co do
sprawności moich mięśni.
Liam skrzywił się delikatnie.
- Nie – odparł.
Szeroko otworzyłam oczy. Żarty sobie ze mnie
robił? Przecież dopiero co, mówił o mnie "Anielica".
- No to czym?
- Hmm… Nie jesteś Aniołem. – stwierdził, a ja
przewróciłam oczami. – Nie jesteś też Upadłym Aniołem, mimo że powinnaś nim
być.
- Co? Jak to?
Przesunął się trochę dalej na łóżku i zdjął
mnie z kolan.
- Jesteś wyjątkowa – powiedział. – Nie chodzi
mi o to, że władasz żywiołami, bo to potrafi każdy Anioł. Ale ty jesteś kimś
więcej. Dużo więcej
- Dlaczego? – spytałam. – Dlaczego jestem taka
wyjątkowa?
Westchnął głośno i spojrzał na swoje dłonie.
- Nie jesteś córką swoich rodziców – oznajmił,
a ja, jakkolwiek absurdalnie to brzmiało, uwierzyłam mu.
- W takim razie czyją?
- Jesteś córką jednego z boskich posłańców. Jesteś
córką Archanioła.
Te słowa potroiły mój mętlik.
Ja – córką Archanioła. To niedorzeczne. Jakim
cudem? W takim razie kim jest moja matka? Co się tu dzieje?
Od nadmiaru pytań zrobiło mi się ciemno przed
oczami, a Liam pośpieszył mi z pomocą i objął ramieniem.
- To… kim… kim byli moi rodzice? – wydusiłam z
siebie.
Ponownie westchnął.
- Chyba jestem zmuszony opowiedzieć ci całą
historię.
- Chyba tak – uśmiechnęłam się niemrawo.
- Jak już wspomniałem twój ojciec, Joziah, był
Archaniołem. Dokładnie siedemnaście lat temu Joziah zszedł na ziemię z zadaniem
powierzonym mu przez Pana. Niestety nikt nie zdradził mi treści jego misji,
lecz wiem, że była niesamowicie ważna oraz, że nigdy jej nie dokończył, a na
domiar złego stał się Upadłym Aniołem za jej niewykonanie. Ale nie takim jak
ja. Twój ojciec został strącony do Otchłani, o której mówi Biblia. Do Otchłani,
która jest przeznaczona dla demonów.
- Zaraz, zaraz. – podniosłam dłoń, aby na
chwilę zamilkł. – Jaka Otchłań?
- "Bóg bowiem nie oszczędził aniołów,
którzy zgrzeszyli, lecz strąciwszy ich do otchłani, umieścił ich w mrocznych
lochach, aby byli zachowani na sąd." – zacytował.
- Wow – skwitowałam.
- Dla Aniołów takich, jak ja, które popełniły
drobne przewinienia, owym lochem jest ziemia. Lecz dla takich, które zrobiły
coś gorszego lub dla Archaniołów lochem jest Otchłań. I jak już mówiłem: tam
jest Joziah.
- Ale, skoro on jest w Otchłani, to skąd
wzięłam się ja?
- No właśnie. A więc, gdy Joziah zszedł na ziemię
upatrzył sobie piękną kobietę – twoją matkę. Twoja matka na imię miała Damaris.
Była ona Aniołem, który zstąpił na ziemię w poszukiwaniu rozrywki. Twoi rodzice
oboje byli nieświadomi tego, ze jedno z nich jest Aniołem, a drugie
Archaniołem. Damaris zaszła z Joziahem w ciążę. Jak się pewnie domyślasz
urodziła ciebie. – tu zrobił krótką pauzę, jakby bał się wypowiedzieć kolejne
słowa. – Niedługo po twoich narodzinach dowiedzieli się o swoim pochodzeniu.
Przestraszeni, że Rada może cię zabić oddali cię swoim przyjaciołom pod opiekę.
Po tym wydarzeniu Joziah został strącony do Otchłani za swój grzech, a Damaris
uwięziona w lochach, lecz nie na ziemi, ale w Niebie, aby los więcej jej nie
kusił.
- Czekaj. Skoro moi rodzice mieli takie
wykwintne imiona, to dlaczego ja mam na imię Nicky? To takie zupełnie nie
pasujące do Aniołów.
Chłopak podniósł na mnie wzrok i zmarszczył
brwi.
- Nigdy nie miałaś na imię Nicky. – odparł. –
Twoi rodzice nazwali cię Cassandra, dopiero ich przyjaciele zaczęli mówić na
ciebie Nicky.
- Cassandra – powtórzyłam, smakując to imię.
Podobało mi się o wiele bardziej niż poprzednie. – Cassandra – powtórzyłam
pewniej. Może przy nim zostanę?
- Cassy – podsunął Liam, a ja się
uśmiechnęłam. Kąciki jego ust również powędrowały do góry.
- Podoba mi się - oznajmiłam.
- To jak mam cię teraz nazywać?
Zastanowiłam się chwilę.
- Cassy.
- Tak, jest królewno – pocałował mnie w
policzek.
Położyłam mu rękę na piersi i odepchnęłam.
- Bez poufałości, Upadły. Trochę szacunku dla
Anielicy.
Roześmiał się i wziął mnie w ramiona.
- Mogłem ci tego nie opowiadać.
- Oj, no przestań. Drażnię się tylko.
Oboje wybuchliśmy śmiechem i padliśmy plecami
na łóżko. Nagle poczułam, że jego palce musnęły moją dłoń, po czym splotły się z
moimi. Ścisnęłam jego dłoń, a on przyciągnął mnie do siebie i przytulił
- To jak będzie z tym stróżowaniem? – spytał.
– Mogę już być twoim Mrocznym Stróżem?
Położyłam mu głowę na piersi i popatrzyłam w
sufit.
- Powiedz mi tylko co mam zrobić –
odpowiedziałam.
- Właściwie to nic. Wystarczy, że powiesz to
na głos. To, że chcesz mnie jako Mrocznego Stróża.
- Hmmm… O tak? - zmarszczyłam brwi. – Chcę,
aby Liam został moim niesamowicie przystojnym i seksownym Mrocznym Stróżem! –
wydarłam się na całe gardło, na końcu wybuchając śmiechem.
- Dokładnie tak – uśmiechnął się szeroko i
przysunął bliżej. – Tylko nie wiem czy nie będziesz musiała powtórzyć jeszcze
raz o tym, jaki jestem przystojny i seksowny.
- Możesz pomarzyć.
- Nie każ mi cię zmuszać… - ostrzegł, a
następnie moje usta zetknęły się z jego.
Smukłe palce jego dłoni wplątały się w moje
pływające włosy, a jego kark został opleciony moimi ramionami. Byliśmy jedną
wielką plątaniną kończyn, a nasze wargi ani na chwilę się nie rozstawały.
Pierwszy raz nie zostałam zamroczona jego
wspomnieniami. Pierwszy raz NAPRAWDĘ poczułam, że nasze usta się stykają, a
serce zaczęło mi mocniej walić. To było o wiele przyjemniejsze od pocałunków
Alexa. Bo tym razem ufałam drugiej osobie. Dużo bardziej niż rudzielcowi.
Nagle Liam się odsunął i spojrzał mi w oczy.
- Chodź, chcę ci coś pokazać. – wstał, ciągnąc
mnie za rękę i prowadząc w stronę wyjścia.
Uświadomiłam sobie coś zaskakującego o tym
rozczochranym czarnowłosym Upadłym Aniele o ciemnych jak dym oczach. Ja go
KOCHAŁAM.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest kolejny rozdział! :D Mam do Was pytanie: chcecie, abym napisała jakiegoś świątecznego one-shota? Jutro, tak idealnie na święta ^^ bym go wstawiła? Co Wy na to? Jeśli chcecie możecie dać jakieś tematy przewodnie, którymi mogłabym się pokierować podczas pisania go ;)
No to teraz Cassy jeszcze jest Aniołkiem... Swoją drogą, ładne imię "Cassy", choć samo "Cassandra" już nie za bardzo mi się podoba :P No ale się nie wtrącam! :D W każdym razie, jak zwykle świetny rozdział i jak zwykle znalazło się w nim coś uroczego (no, może nie jak zwykle, ale cicho :P) <3 Czekam na następne oraz z chęcią przeczytam one-shota :]
OdpowiedzUsuńPS.: Pamiętasz jeszcze o minie i o moich blogach? :'(
Pamiętam i czytam, tylko nie zawsze mam czas, żeby skomentować, a wolę najpierw dojść do ostatniego jaki napisałaś i go skomentować, ale zanim go przeczytam, Ty wstawiasz następny :P
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCzytałam oba prologi, ale na telefonie w nocy, więc nie za bardzo miałam jak skomentować :/ :D
Usuń