piątek, 12 grudnia 2014

Before I die - Chapter 5




Rozdział 5
Nie mam pojęcia jak się tu znalazłam. Właściwie to moja pamięć urywa się w momencie wyjścia z domu. Przekroczyłam próg i… pustka.
Siedzę tu już od jakichś dwóch godzin. A dokładniej – siedzę na dachu jakiegoś wieżowca, na samej krawędzi. Moje nogi swobodnie zwisają i wystarczyłoby, że lekko bym się odepchnęła, a zleciałabym w piętnaście pięter w dół.
Właśnie to rozważam.
Słyszę jak drzwi windy się rozsuwają, a po chwili czyjeś kroki niosą się echem wokół mnie.
A było tak cicho.
Nie odwracam się. Nie wstaję. Siedzę, tak jak siedziałam i patrzę na te wszystkie lampy, które świecą coraz mocniej. Albo to nie one święcą mocniej, może po prostu jest coraz ciemniej. Sama już nie wiem.
Wzdycham.
- Szukałem cię – mówi Pest.         
Zabawne, że wystarczą te dwa słowa, aby moje ściśnięte serce, choć trochę się rozgrzało.
- Czy ty też masz czasami ochotę… - zaczynam, zerkając na niego. Siedzi teraz obok mnie. –Skoczyć z czegoś wysokiego, poczuć wiatr we włosach? Poczuć się wolnym? To trochę tak jakby się latało. – przekrzywiam głowę. – Tylko, że my, w przeciwieństwie do ptaków, nie nauczyliśmy się jeszcze lądować. To czyni nas słabymi i bezbronnymi. My nie możemy NAUCZYĆ się latać. Nie możemy robić tego do woli. My możemy polecieć tylko raz. To jednorazowa decyzja. – odwracam się do niego. – Chociaż czasami wydaje mi się przydatne, to, że nie da się wylądować. Że zetknięcie się z dnem jest nieuniknione i mimo wszystko spotka każdego. Podoba mi się możliwość przyspieszenia tego.
Odwracam się z powrotem w kierunku miasta i patrzę, na słońce, którego już nie widać. Zostawiło po sobie tylko pomarańczową smugę na horyzoncie. Spadło i nie nauczyło się lądować.
Ten widok przywodzi mi na myśl zagadkę, której niegdyś nauczył mnie mój "tata", więc mówię:
- Skrywa się w Tobie,
  Skrywa się we mnie.
  W każdy najmniejszy kąt wpełznie.
  Uciekaj przed nią,
  Bo Cię pochłonie,
  A wtedy cała twa dobroć utonie.
  Gdy przyjdzie czas,
  Odegna blask,
  Zjadając słońce
  I dusząc nas.
- Co to jest? – pyta Pest.
- Ciemność – mówię.
- Boisz się ciemności? – patrzy na mnie wyczekująco.
Nie odpowiadam. Przez chwilę przyglądam mu się badawczo, a potem wstaję i kieruję się w stronę windy.
Boję się ciemności. Zawsze się bałam. Ale nie mam zamiaru mu się do tego przyznawać.
Niespodziewany dotyk przywraca mnie do rzeczywistości. Krzyczę i odwracam się. Za mną stoi Pest trzymając rękę na moim ramieniu.
- Boisz się – mówi, uśmiechając się lekko.
Tez chciałabym się uśmiechnąć. Też chciałabym kogoś przestraszyć. Ale nie mogę. W oczach mam łzy, a serce znowu próbuje ode mnie uciec.
Więc robię jedyną rzecz, która przychodzi mi do głowy.
Przytulam się do niego i płaczę.
- Twoje imię świetnie do ciebie pasuje* – mówię poprzez łzy. – Nigdy się ode mnie nie odczepisz, co? Nawet na dach za mną włazisz. – próbuję się zaśmiać, ale wychodzi mi szloch.
Przytula mnie jeszcze mocniej i gładzi po włosach.
- Nigdy – szepcze, a ja zaciskam z całej siły powieki, modląc się, aby to nie okazało się kłamstwem.

*Pest – z ang. plaga, szkodnik, zaraza, utrapienie

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział jest NIESAMOWICIE krótki, ale myślę, że nie specjalnie nudny, chociaż chyba można się było tego spodziewać :D Które opowiadanie wolicie - Before I die czy The Angel of the Earth? Proszę, odpowiadajcie szczerze, nie przestanę żadnego z nich pisać, niech Wam coś takiego nawet nie przychodzi do głowy! Ale była bym wdzięczna za Waszą opinię ;)
Zagadkę wymyśliłam sama!

4 komentarze:

  1. Teraz to już całkowicie kocham Pesta <3 Mam nadzieję, że nie wykręci żadnego numeru i jednak nie okaże się zły, no bym tego nie zniosła. A co do opowiadań to ciężko mi powiedzieć które wolę. Oba są świetne :) Czekam na następne rozdziały i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. NIESAMOWICIE krótki i NIESAMOWICIE niesamowity <3 Też kocham Pesta :3 I też trudno mi określić, które lepsze... Chociaż właściwie ostatnio jakoś bardziej nie mogę doczekać się nowych rozdziałów Before I die :D Ale i tak oba opowiadania są NIESAMOWITE :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie powiem Ci które opowiadanie wolę, bo po pierwsze: nie będę żadnego faworyzować. Po drugie: oba opowiadania są cudowne. Po trzecie: Nie musisz tego wiedzieć, by pisać tak wspaniale. Nie chcę, żeby potem coś było naciągane i sztuczne, bo to wszystko popsuje, a Twoje opowiadania nie mogą się popsuć! Nie staraj się niczego na siłę, pisz w pierwszej kolejności dla siebie. A my Cię tu będziemy swoimi komentarzami dopingować. Ja Cię dopinguję. Uwielbiam Twój styl, charakter w jaki opisujesz. Uwielbiam klimat jaki tworzysz w swoich opowiadaniach. Da się wyczuć różnicę w tym klimacie w obu Twoich opowiadaniach. To bardzo dobrze, że nadajesz różnorodne klimaty. Opowiadania różnią się od siebie, ale to nie oznacza, że jedno jest lepsze, drugie gorsze. Każdy woli co innego, a Ty jesteś w stanie trafić w dwa różne gusta. Po prostu masz talent, cudowny, wspaniały talent. Kropka. Jeżeli będziesz pisać dla innych, nie będziesz pisać dla siebie.A jeżeli będziesz pisać dla siebie, będziesz pisać i dla innych. I będą oni czuć to, że pisałaś dla siebie. Powtarzam: kocham Twoje opowiadania. Chciałabym przeczytać coś takiego w najprawdziwszej książce. Masz tak olbrzymi talent, że wydasz książkę i to nie jedną, jeżeli tylko będziesz chcieć :)
    Pozdrawiam! I życzę weny!
    Tiffany :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie krótki jak i strasznie porywający! :D
    Jestem strasznie ciekawa co dalej.
    Czemu brat ją wyrzucił????
    Na samym początku myślałam, że się zrzuci na dół!! Nie strasz mnie! XD
    Czekam nn. Weny! Pzdr.

    OdpowiedzUsuń

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
To jedyna zasada panująca na moim blogu :) Bardzo zależy mi na Waszych komentarzach, ponieważ one motywują do dalszego pisania ;) Mam nadzieję, że weźmiecie to pod uwagę. Bardzo chętnie wejdę również na Wasze blogi, jeśli zostawicie link w komentarzu :)