Rozdział 5
Nie mam pojęcia jak się tu znalazłam.
Właściwie to moja pamięć urywa się w momencie wyjścia z domu. Przekroczyłam
próg i… pustka.
Siedzę tu już od jakichś dwóch godzin. A
dokładniej – siedzę na dachu jakiegoś wieżowca, na samej krawędzi. Moje nogi
swobodnie zwisają i wystarczyłoby, że lekko bym się odepchnęła, a zleciałabym w
piętnaście pięter w dół.
Właśnie to rozważam.
Słyszę jak drzwi windy się rozsuwają, a po
chwili czyjeś kroki niosą się echem wokół mnie.
A było tak cicho.
Nie odwracam się. Nie wstaję. Siedzę, tak jak
siedziałam i patrzę na te wszystkie lampy, które świecą coraz mocniej. Albo to
nie one święcą mocniej, może po prostu jest coraz ciemniej. Sama już nie wiem.
Wzdycham.
- Szukałem cię – mówi Pest.
Zabawne, że wystarczą te dwa słowa, aby moje
ściśnięte serce, choć trochę się rozgrzało.
- Czy ty też masz czasami ochotę… - zaczynam,
zerkając na niego. Siedzi teraz obok mnie. –Skoczyć z czegoś wysokiego, poczuć
wiatr we włosach? Poczuć się wolnym? To trochę tak jakby się latało. –
przekrzywiam głowę. – Tylko, że my, w przeciwieństwie do ptaków, nie
nauczyliśmy się jeszcze lądować. To czyni nas słabymi i bezbronnymi. My nie
możemy NAUCZYĆ się latać. Nie możemy robić tego do woli. My możemy polecieć
tylko raz. To jednorazowa decyzja. – odwracam się do niego. – Chociaż czasami
wydaje mi się przydatne, to, że nie da się wylądować. Że zetknięcie się z dnem
jest nieuniknione i mimo wszystko spotka każdego. Podoba mi się możliwość
przyspieszenia tego.
Odwracam się z powrotem w kierunku miasta i
patrzę, na słońce, którego już nie widać. Zostawiło po sobie tylko pomarańczową
smugę na horyzoncie. Spadło i nie nauczyło się lądować.
Ten widok przywodzi mi na myśl zagadkę, której
niegdyś nauczył mnie mój "tata", więc mówię:
- Skrywa
się w Tobie,
Skrywa się we mnie.
W każdy
najmniejszy kąt wpełznie.
Uciekaj przed nią,
Bo Cię pochłonie,
A wtedy cała twa dobroć utonie.
Gdy przyjdzie czas,
Odegna blask,
Zjadając słońce
I dusząc nas.
- Co to jest? – pyta Pest.
- Ciemność – mówię.
- Boisz się ciemności? – patrzy na mnie
wyczekująco.
Nie odpowiadam. Przez chwilę przyglądam mu się
badawczo, a potem wstaję i kieruję się w stronę windy.
Boję się ciemności. Zawsze się bałam. Ale nie
mam zamiaru mu się do tego przyznawać.
Niespodziewany dotyk przywraca mnie do
rzeczywistości. Krzyczę i odwracam się. Za mną stoi Pest trzymając rękę na moim
ramieniu.
- Boisz się – mówi, uśmiechając się lekko.
Tez chciałabym się uśmiechnąć. Też chciałabym
kogoś przestraszyć. Ale nie mogę. W oczach mam łzy, a serce znowu próbuje ode
mnie uciec.
Więc robię jedyną rzecz, która przychodzi mi
do głowy.
Przytulam się do niego i płaczę.
- Twoje imię świetnie do ciebie pasuje* –
mówię poprzez łzy. – Nigdy się ode mnie nie odczepisz, co? Nawet na dach za mną
włazisz. – próbuję się zaśmiać, ale wychodzi mi szloch.
Przytula mnie jeszcze mocniej i gładzi po
włosach.
- Nigdy – szepcze, a ja zaciskam z całej siły
powieki, modląc się, aby to nie okazało się kłamstwem.
*Pest – z ang. plaga,
szkodnik, zaraza, utrapienie
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Zagadkę wymyśliłam sama!
Teraz to już całkowicie kocham Pesta <3 Mam nadzieję, że nie wykręci żadnego numeru i jednak nie okaże się zły, no bym tego nie zniosła. A co do opowiadań to ciężko mi powiedzieć które wolę. Oba są świetne :) Czekam na następne rozdziały i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńNIESAMOWICIE krótki i NIESAMOWICIE niesamowity <3 Też kocham Pesta :3 I też trudno mi określić, które lepsze... Chociaż właściwie ostatnio jakoś bardziej nie mogę doczekać się nowych rozdziałów Before I die :D Ale i tak oba opowiadania są NIESAMOWITE :3
OdpowiedzUsuńNie powiem Ci które opowiadanie wolę, bo po pierwsze: nie będę żadnego faworyzować. Po drugie: oba opowiadania są cudowne. Po trzecie: Nie musisz tego wiedzieć, by pisać tak wspaniale. Nie chcę, żeby potem coś było naciągane i sztuczne, bo to wszystko popsuje, a Twoje opowiadania nie mogą się popsuć! Nie staraj się niczego na siłę, pisz w pierwszej kolejności dla siebie. A my Cię tu będziemy swoimi komentarzami dopingować. Ja Cię dopinguję. Uwielbiam Twój styl, charakter w jaki opisujesz. Uwielbiam klimat jaki tworzysz w swoich opowiadaniach. Da się wyczuć różnicę w tym klimacie w obu Twoich opowiadaniach. To bardzo dobrze, że nadajesz różnorodne klimaty. Opowiadania różnią się od siebie, ale to nie oznacza, że jedno jest lepsze, drugie gorsze. Każdy woli co innego, a Ty jesteś w stanie trafić w dwa różne gusta. Po prostu masz talent, cudowny, wspaniały talent. Kropka. Jeżeli będziesz pisać dla innych, nie będziesz pisać dla siebie.A jeżeli będziesz pisać dla siebie, będziesz pisać i dla innych. I będą oni czuć to, że pisałaś dla siebie. Powtarzam: kocham Twoje opowiadania. Chciałabym przeczytać coś takiego w najprawdziwszej książce. Masz tak olbrzymi talent, że wydasz książkę i to nie jedną, jeżeli tylko będziesz chcieć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! I życzę weny!
Tiffany :3
Strasznie krótki jak i strasznie porywający! :D
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa co dalej.
Czemu brat ją wyrzucił????
Na samym początku myślałam, że się zrzuci na dół!! Nie strasz mnie! XD
Czekam nn. Weny! Pzdr.