Rozdział 14
- Co widziałaś?! – wrzasnął Liam, potrząsając
moimi ramionami.
Mój Anioł Stróż.
- Nicky! – powtórzył. – Co widziałaś?!
To mój Anioł Stróż.
- Niech to szlag! – krzyknął.
Podniósł się z ziemi i zaczął przede mną
krążyć. Podążałam za nim wzrokiem. Byłam jak w transie.
Czego on ode mnie chciał? Dlaczego tak mu na
mnie zależało?
- Powiedz mi, co widziałaś. – ukucnął przede
mną i złapał mnie za brodę.
Wyrwałam mu się i poderwałam na nogi.
- Cholera jasna! Czego ty ode mnie chcesz?! –
skoro on mógł krzyczeć to dlaczego nie ja? – Pomiot Piekieł? Mroczny Anioł? Co
to ma wszystko znaczyć?!
Widziałam o wiele za dużo. Nie chciałam tego
widzieć. On był Aniołem. Moim Mrocznym Stróżem. Nie, właściwie to nie. Nie
żywiłam do niego żadnych uczuć, więc nie był nim.
Odetchnęłam z ulgą.
- A więc to widziałaś… - mruknął pod nosem.
Nie,
pytania pojawiły się znikąd, pomyślałam zirytowana. Raczej, że widziałam!
Nie wiem jak, ale widziałam. Czarno – biały obraz. Dwóch mężczyzn. Aniołowie.
Stróż i Pomiot Piekieł. Te wszystkie myśli kotłowały mi się w głowie.
Potrzebowałam wytłumaczenia. Byłam zła. Wściekła. Niby dlaczego byłam taka
wyjątkowa? Dlaczego akurat JA?
Odwróciłam się i już chciałam odejść, kiedy
złapał mnie za nadgarstek.
- Puść mnie, brzydzę się ciebie – syknęłam.
Jego dłoń natychmiast odskoczyła, ale ja nie
odeszłam. Popatrzyłam na niego spod przymrużonych powiek.
- Świetnie – stwierdził. – Kolejna osoba,
która mną gardzi. Cudownie.
Zrobiło mi się go żal. Uświadomiłam sobie, że
mój gniew był bezpodstawny. Nie pozwoliłam mu się wytłumaczyć. Zalało mnie
poczucie winy.
- Nie gardzę tobą – szepnęłam. – Ale… Nie wiem
czego ode mnie chcesz, poza tym… - zacięłam się. Co poza tym? Poza tym
pocałowałeś mnie, mimo że cię nie znam? Poza tym jesteś dziwny? Niezbyt dobrze
to brzmiało.
Nagle poczułam silne pragnienie przytulenia
się do niego i pocałowania go. Tyle, że to nie była moja myśl. Ja wcale tego
nie chciałam.
- Jak ty to robisz? – zapytałam.
- Co? – zrobił minę niewiniątka.
Przewróciłam oczami.
- Nie udawaj. Wpychasz się niechciany do mojej
głowy. Sprawiasz, że nie mogę się od ciebie odsunąć. Całujesz mnie. Podsuwasz
mi obrazy.
Podniósł na mnie swoje ciemnobrązowe oczy. Nie
można z nich było nic wyczytać.
- Prawda – odparł. – Ale co do ostatniego się
mylisz.
- To niby jak ja to wszystko zobaczyłam, hmm?
– uniosłam brwi z irytacją.
- Nie wiem – przyznał cicho. – Myślisz, że
chciałbym, żebyś to zobaczyła? A poza tym, nie jestem twoim Stróżem. Nie ufasz
mi.
Oczywiście, że mu nie ufałam. Widziałam go
drugi raz w życiu. Jak miałam mu zaufać?
- A tak w ogóle, dlaczego uciekałaś? – jego
głos wyrwał mnie z zamyślenia.
- Pocałowałeś mnie, wepchnąłeś do moich myśli,
zobaczyłam twoje wspomnienia, a ty się mnie pytasz dlaczego uciekałam? –
szeroko rozwarłam oczy.
- Tak.
Zastanowiłam się przez chwilę. Powiedzieć mu
prawdę? W końcu miałam mu zaufać, a wolałam mieć jego jako Anioła Stróża,
kimkolwiek on był, niż jego rzekomego przyjaciela.
- Josh mnie gonił – odpowiedziałam powoli.
- Co? – zdziwił się. – Dlaczego?
- A bo ja wiem! – wrzasnęłam. W tej chwili w
ogóle mnie to nie obchodziło. Chciałam się przejść, pobyć sama, ale jak na
razie wszyscy mi w tym przeszkadzają.
Chłopak zamyślił się i podszedł do mnie.
Dzieliło nas jakieś piętnaście centymetrów, które było jak naelektryzowane.
Znowu chciałam go pocałować, chciałam, aby się przybliżył. Znowu się do mnie
wkradł.
- Wynoś się z mojej głowy! – krzyknęłam.
- Nie ma mnie tam. – odparł ze zdziwieniem.
Gwałtownie się cofnęłam i uderzyłam plecami w
pień drzewa. Jak to nie było go tam? Przecież to niemożliwe, żebym sama tego
zechciała. Niemożliwe.
Otrząsnęłam się z oszołomienia i z powrotem
powróciły nurtujące mnie pytania. Postanowiłam zadać najbardziej uporczywe.
- Dlaczego akurat ja? – spytałam cicho,
patrząc na niego wielkimi oczami.
- Nicky…
- Dlaczego chciałeś mnie?! Dlaczego nie kogoś
innego? Ja… - głos mi się załamał i oczy mnie zapiekły od napływających tam
łez. Wzięłam głęboki oddech. – Na świecie jest mnóstwo osób, a ty wybrałeś
mnie. Dlaczego? – ostatnie pytanie wypowiedziałam tak cicho, że miałam
wątpliwości, co do tego czy mnie słyszał.
Liam podszedł do mnie bez słowa i mnie
objął.
- Nie mogłeś wybrać kogoś innego? Dlaczego nie
popieprzyłeś życia komuś innemu? – poczułam łzę na policzku. – Dlaczego to ze
mnie zrobiłeś wariatkę?
- Wariatkę? – roześmiał się cicho. – Nie
jesteś wariatką. Nie ty, tylko ja. To ja jestem na tyle głupi, że myślałem, że
uda mi się tobą manipulować, tak abyś chciała bym był twoim Aniołem. –
westchnął. – Byłem naprawdę głupi.
Co miałam mu powiedzieć? Przecież nie mogłam
mu ustąpić i powiedzieć, że to nie prawda. Należałam do osób upartych, a poza
tym miałam jeszcze swój honor.
Odepchnęłam się od niego i stanęłam w
odległości jednego metra.
- Bardzo głupi. – powiedziałam.
Odwróciłam się bez słowa, nie zważając na jego
krzyki i ruszyłam przez gęstwinę prosto do obozu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto i kolejny rozdział! Podobałby się Wam parring Liama i Nicky? A może kogoś innego?
Bardzo fajny rozdział :) Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńRozdział tak samo super jak i poprzednie :) Czekam na następny! I weny życzę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tiffany ;)
Witam! Znalazłam dziś twojego bloga i z tego bardzo się cieszę.
OdpowiedzUsuńNa razie przeczytałam kilka rozdziałów i podoba mi się! :)
W wolnym czasie nadrobię resztę. Czekam na dalsze części niecierpliwie i zapraszam do siebie :
http://historie-ktore-pisze-zycie.blogspot.com/
Weny i pozdrawiam!
Ps. Obserwuję ;)
Nadrobiłam te trzy rozdziały. Świetnie, zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuńthe-world-is-meow.blogspot.com