sobota, 22 listopada 2014

The Angel of the Earth - Chapter 11



Rozdział 11
- Nicky! – ktoś ściskał moją dłoń z desperacją i coś kapało mi na twarz. – Nicky, obudź się, proszę…
To jedno słowo wystarczyło. Gwałtownie otworzyłam oczy i odkaszlnęłam.
Nade mną siedział Alex. Z jego złotych oczu ciekły łzy – to one na mnie kapały.
- Boże, Nicky! Myślałem, że nie żyjesz! – rudzielec pochylił się nade mną i przytulił mnie do swojej piersi. – Nigdy więcej tego nie rób. – jego głos był stłumiony przez moją koszulkę.
- Czego? Mam nie tonąć w jeziorze? – uniosłam brwi i lekko się podniosłam, tak że musiał się odsunąć, ale nadal mnie nie puszczał. – Spróbuję, ale to była całkiem fajna zabawa.
Roześmiał się z ulgą i pogładził kciukiem po policzku.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że nie umiesz pływać?
Skrzywiłam się. Chyba wyraźnie dałam mu do zrozumienia, że nie mam ochoty na nurkowanie.
- Krzyczałam, żebyś mnie zostawił, ale zanim zdążyłam cię ostrzec, byłam już w wodzie. – uśmiechnął się lekko na te słowa.
- Przepraszam – wyszeptał.
Rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nie było Nico.
- Gdzie jest…? – w tej samej chwili zobaczyłam brązową czuprynę i czarne ubranie mocno kontrastujące z zielonym trawnikiem. – Gdzie byłeś? – podniosłam, głowę, tak aby na niego spojrzeć.
Nico ukucnął przede mną i wziął mnie w ramiona.
- Dobrze, że nic ci się nie stało. – powiedział. – Ale nie sądziłem, że przez te dziesięć lat nie nauczyłaś się pływać. – dodał szeptem i odsunął się ode mnie.
Posłałam mu mordercze spojrzenie i wstałam.
- No to może wy mnie nauczycie pływać? – zaproponowałam.
Popatrzyli po sobie, a już po chwili Nico zniknął wśród drzew. Po kilku minutach wyłonił się stamtąd z powrotem, lecz tym razem miał na sobie czarne kąpielówki sięgające mu do kolan. W rękach trzymał drugie spodenki oraz bikini. Ciekawe skąd je wytrzasnął.
- Masz – podał mi strój.
Rudzielec również zniknął wśród zarośli i pojawił się ponownie w nowym stroju.
- Twoja kolej – oznajmił jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
Spojrzałam na bikini, a potem z powrotem na Alexa.
- Mam iść się przebrać… tam? – wskazałam krzaki, z których przed chwilą wyszli chłopcy.
Obaj, z trudem powstrzymując śmiech skinęli głowami, a ja odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam daleko poza ich pole widzenia.
Gdy już znalazłam się dość głęboko w lesie, przebrałam się w strój, a ubrania wsunęłam pod pachę. Nie mam pojęcia, co oni zrobili ze swoimi, ale ja tu moich nie zostawię.
Wróciwszy, zobaczyłam, że chłopcy są już w wodzie i nawet nie zauważyli, kiedy stanęłam na pomoście. Odchrząknęłam głośno i niemalże natychmiast skupili całą swoją uwagę na mnie.
- Skacz – powiedział Alex i wyciągnął do mnie ręce.
Pokręciłam powoli głową.
- Nie ma mowy, znowu zacznę tonąć.
- Obiecuję, że cię wyłowię, zanim pójdziesz na dno. – uśmiechnął się szeroko.
Wzięłam głęboki oddech i…. skoczyłam. Przez chwilę znowu coś ciągnęło mnie pod wodę, tak jak za pierwszym razem, ale sekundę później już byłam na powierzchni, podtrzymywana przez rudzielca. Z tej perspektywy nauka pływania nie wyglądała zachęcająco.
Kurczowo objęłam chłopaka za szyję, a mój oddech stał się szybki i urywany. Nie lubiłam pływać. A teraz, po niemalże utonięciu, bałam się tego.
Alex musiał zauważyć mój strach, bo wyszeptał mi do ucha:
- Spokojnie.
Ale to nie pomogło.
Przed oczami wciąż miałam obraz oddalającej się powierzchni jeziora, a w klatce piersiowej czułam ucisk, jakbym nie miała czym oddychać.
Znowu tonęłam.
Gwałtownie zaczerpnęłam powietrza, lecz płuca nie chciały współpracować. Zaczęłam się dusić i przed oczami robiło mi się coraz ciemniej. Tonę, tonę.
- Oddychaj – spokojny głos przywrócił mnie do rzeczywistości.
Nadal byłam w objęciach Alexa, a w jego oczach czaił się niepokój. Zaczęłam się uspokajać. Oddychałam powoli, aż w końcu całkowicie się wyciszyłam.
Wciąż nie chciałam pływać.
- Możemy… wyjść? – wymamrotałam niemal szeptem.
Alex wypuścił wstrzymywane powietrze i zaczął podpływać do brzegu, gdy ciszę zakłócił rozdzierający krzyk.
Szeroko otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaka. Rudzielec przyspieszył i już po chwili byliśmy na brzegu.
Ktoś ponownie krzyknął.
Rzuciliśmy się biegiem w stronę źródła dźwięku, które zaprowadziło nas na niewielką polanę. Wypadliśmy z lasu. Z impetem wpadłam na Alexa, który gwałtownie zatrzymał się w półkroku.
- Co…?- zaczęłam, ale ucichłam, kiedy zdałam sobie sprawę dlaczego stanęliśmy.
Na środku łąki leżała niewielka postać, a nad nią pochylał się mężczyzna w białym mundurze. Taki sam jak ten, który porwał Nico, jego i moją matkę oraz siostrę Willa. Nagle żołnierz odwrócił głowę i napotkał moje przerażone spojrzenie. Poruszył prawą ręką, w której coś zabłyszczało.
Pistolet.
Stłumiłam krzyk i już chciałam do niego podbiec, ale on sam odwrócił się i wbiegł do lasu. Odczekałam kilka sekund i powoli ruszyłam w stronę nieruchomej postaci leżącej wśród trawy.
Niespodziewanie, moje prawe ramię przeszył ból. Obejrzałam się w tamtą stronę. Metr ode mnie stał mężczyzna w mundurze, a w ręce trzymał broń. Spojrzałam na ramię. To stąd wziął się ból – strzelił do mnie, ale nie trafił i kula jedynie mnie drasnęła.
Kiedy ponownie podniosłam wzrok, żołnierz stał nade mną i wyciągał rękę, żeby mnie złapać. Uskoczyłam w bok, czując kolejną falę paraliżującego bólu. Ponad jego ramieniem zobaczyłam, jak chłopcy biegną  w moim kierunku. Alex zatrzymał się przy moim napastniku i w tym samym momencie Nico podbiegł do mnie o zasłonił mi oczy ręką.
- Nie patrz – wyszeptał.
Mimo to, jego palce były na tyle rozchylone, abym zobaczyła płonący biały mundur. Ponownie rozległ się krzyk, ale ten był inny – to był krzyk mężczyzny, co oznaczało, że osoba leżąca na ziemi to dziewczyna i że to ona krzyczała.
Zakryłam uszy dłońmi i zacisnęłam powieki. Nie chciałam na to patrzeć. Za bardzo kojarzyło mi się z Drew i z tym co zrobiłam ja.
Wydawało się, że stałam tak całą wieczność, kiedy wreszcie stłumiony krzyk ucichł i dłoń zsunęła się z moich oczu. Polana była pusta – nie licząc dziewczyny leżącej wciąż w tym samym miejscu. Po moich bokach stali, Alex i Nico, patrząc na to samo co ja – miejsce, którym przed chwilą był płonący mężczyzna, a  teraz nie było zupełnie nic. Trawa.
Z zamyślenia wyrwał mnie przenikliwy dziewczęcy wrzask.
Rzuciłam się biegiem w stronę ciała leżącego na trawie. Była to dziewczynka, na oko, w wieku dwunastu lat. Na sobie miała za duży czarny sweter i poszarpane dżinsy. Jej krótkie blond włosy okalały jej twarz niczym aureola. Miała zamknięte oczy.
Dopiero po chwili spostrzegłam, dlaczego krzyczała. Na jej udzie, dżinsy były przesiąknięte krwią. Była postrzelona.
Nagle szeroko rozwarła oczy, jakby wyczuła naszą obecność. Były intensywnie zielone, tak samo jak… Nie, to niemożliwe. Ale jednak. Teraz, kiedy uważniej jej się przyjrzałam, byłam tego pewna. Takie same blond włosy, takie same spojrzenie przenikliwych zielonych oczu.
- Ann – wyszeptałam.
 ------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie będę się nad Wami znęcać :D Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że pamiętacie kto to jest Ann? Jak nie to tu jest przypomnienie: Ann była siostrą Willa, opowiadał o niej w jednym z początkowych rozdziałów. :)

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział... Nie mogę doczekać się następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pff i tak nadal jest jakaś niepewność :D I ciągle odnajdują się cajyś starzy bohaterowie... Wspaniały pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A tak przy okazji... Wiem, że obserwujesz mojego bloga, ale wchodzisz tam jeszcze czasem? :D Nie chcę do niczego zmuszać, ani wcale się nie użalam, tylko po prostu chcę wiedzieć, czy jakoś bardziej Cię to zainteresowało, wszystkie opinie są dla mnie bardzo ważne :)

    No i zapraszam na moje blogi:
    fightersofthefuture.blogspot.com
    cichyaniol.blogspot.com
    fieryknife.blogspot.com
    Może jeszcze kiedyś zajrzysz? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie :)
    Zajrzałabyś do mnie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh ty Julio.... Jesteś okrutna! W ogóle nie trzymasz w napięciu -.-
    Nwm, czy to już pisałam, ale Alex jest głupi ;) Nico fajniejszy!
    Poza tym nie podoba mi się rudy u chłopaków xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobno rudym się nie ufa, ale Alex jest ekstra <3 Fajnie, że znalazła się siostra Willa. Mam tylko nadzieję, że to postrzelenie to nic poważnego. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział! Przepraszam, że ta rzadko komentuję, postaram się częściej, bo zasługujesz na wiele pozytywnych komentarzy ;) Piszesz w tak bardzo przyjemny sposób. Jest ciekawie i czytając uśmiecham się momentami sama do siebie. A ja nie mam nic do rudych :) Nie rozumiem, o co chodzi ludziom z rudzielcami (Nie, nie jestem ruda :)) Lubię Alexa i lubię Nico. Nicy także uwielbiam, ale najbardziej do gustu przypadł mi Will. Kocham to imię, odkąd przeczytałam "Niezgodną" :) W ogóle tworzysz ciekawe charaktery. Bardzo, bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Widać. że jesteś oczytana :) Błędów nie zauważam. Jest świetnie :)
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie. Za komentarz będę bardzo wdzięczna :)
    http://batmaniaopowiadaniabarbragordonsstory.blogspot.com/
    Pozdrawiam :) I weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No nareszcie sporo komentarzy. Niczego nie urywa, ale zawsze to więcej niż dotychczasowe 3 :)
    Opowiadanie, oczywiście jak dla mnie za krótkie! ;) Masz bardzo przyjazny sposób pisania :)

    vampireandmillionaire.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
To jedyna zasada panująca na moim blogu :) Bardzo zależy mi na Waszych komentarzach, ponieważ one motywują do dalszego pisania ;) Mam nadzieję, że weźmiecie to pod uwagę. Bardzo chętnie wejdę również na Wasze blogi, jeśli zostawicie link w komentarzu :)