środa, 14 stycznia 2015

The Angel of the Earth - Chapter 23



Rozdział 23

- Puk, puk – powiedziałam, siląc się na lekki uśmiech i wchodząc do pomieszczenia.
Will siedział na krześle przy łóżku i trzymał w swoich silnych dłoniach kruchą rączkę siostry.
- Hej – odpowiedział zmęczonym głosem.
- Jak się czuje Ann?
- Dobrze, biorąc pod uwagę, że została postrzelona – odparł i wstał z krzesła.
Podeszłam do łóżka i spojrzałam na sylwetkę dziewczynki. Wyglądała tak spokojnie i delikatnie ze swoimi blond włosami jak u aniołka.
Uśmiechnęłam się mimo woli.
- Jest do ciebie podobna – powiedziałam cicho i odwróciłam się, aby spojrzeć na Willa.
Chłopak stał, opierając się niedbale o ścianę. Jego czujny wzrok błądził po mnie, gotowy, aby powstrzymać mnie przed zrobieniem krzywdy dziewczynce. Nikomu już nie ufał.
Dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo jest zmęczony. Na jego bladej twarzy wyraźnie odznaczały się sińce pod oczami, jakby nie spał przez kilka dni. Może i tak było.
Podeszłam do niego powoli.
- Może pójdziesz się przespać, a ja trochę z nią posiedzę? – zaproponowałam.
Natychmiast się otrząsnął.
- Co? – rzucił wściekle. – Nigdzie się nie wybieram. A co jeśli ONI tu przyjdą? Co jeśli tym razem zabiorą Was obie? – w jego głosie pobrzmiewała rozpacz. – Zabiję ich! Zabiję! – po twarzy ściekła mu łza. Szybko odwrócił się i uderzył ręką w ścianę w napadzie wściekłości.
- Hej – powiedziałam łagodnie. Nie mogłam znieść widoku jego ramion trzęsących się od płaczu. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. – Wszystko będzie dobrze. – Kłamstwo. Kłamstwo. Kłamstwo.
Wydał z siebie coś w rodzaju jęku, który na darmo usiłował stłumić.
Przyglądając się mu uświadomiłam sobie jedną rzecz.
Każdy ma kogoś na kim mu zależy. Kogoś, kogo utrata będzie tak bolesnym ciosem, że się złamiesz i przestaniesz funkcjonować.  To się nazywa miłość.
Will kochał swoją siostrę. Do teraz pamiętał każdy szczegół z jej porwania i potrafił je bezbłędnie opowiedzieć. To było straszne – żyć cały czas w świecie smutku, cierpienia i bólu, które teraz czaiły się w jego oczach, próbując pożreć go żywcem. Toczyć w środku wewnętrzną wojnę i ukrywać swoje słabości. Ten chłopak NIGDY nie był szczęśliwy. Miłość do siostry próbowała go stłamsić i osłabić, ale on się nie dał. Zawsze do twarzy miał przyklejony uśmiech. Zawsze potrafił obrócić sprawę w żart. POTRAFIŁ SIĘ ROZEŚMIAĆ. Ukrywał całe swoje cierpienie, nie otwierając się przed nikim, przez co tracił nadzieję. Nadzieję na szczęśliwe życie.
Położyłam mu dłoń na ramieniu.
- Spójrz na mnie – powiedziałam.
Jego zbolałe oczy wolno podniosły się na mnie.
- Zostanę z nią, a ty idź się prześpij – rozkazałam.
Zmarszczył zmartwiony brwi.
- Nie zostawię was tu samych – wyszeptał. – Już raz ją straciłem. Nie wytrzymam tego po raz drugi, a do tego jeszcze straty najlepszej przyjaciółki. Zostaję tu.
Westchnęłam, a po jego policzku leniwie potoczyła się kolejna łza. Otarłam ją wierzchem kciuka i ujęłam jego twarz w dłonie, tak by nie mógł jej odwrócić.
- Posłuchaj. O mnie się nie martw, a ty naprawdę powinieneś się przespać. – odparłam zrezygnowana.
- Co mi po spaniu, skoro i tak nie zasnę, wiedząc, że dwie najbliższe mi osoby mogą być w niebezpieczeństwie? - zapytał.
- Chociaż spróbuj, a obiecuję ci, że ich dopadniemy. Uratujemy moją mamę, mamę Nico i zemścimy się na nich za porwanie Ann, okay? – czułam się źle obiecując mu coś, co było prawie niemożliwe. Ale musieliśmy spróbować.
Pokiwał powoli głową i już myślałam, że odejdzie, ale on nachylił się i pocałował mnie w policzek. Na mojej twarzy wykwitł ogromny rumieniec.
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką – wyszeptał i wyszedł z pokoju.
Stałam na środku i gapiłam się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał Will. Poczekałam aż moje policzki łaskawie wystygną i przybiorą normalny kolor, a kiedy to się stało, odetchnęłam głęboko i usiadłam przy Ann.
W głębi duszy liczyłam, że Will zapomni o danej mu obietnicy i odpuści starań, aby zniszczyć Instytut, lecz z drugiej strony chciałam odzyskać matkę. W sumie to nie wiedziałam co wolę.
Odchyliłam się do tyłu na krześle i splotłam dłonie za głową.
To co teraz?
W pewnym momencie usłyszałam czyjeś kroki i spojrzałam na drzwi. Stał w nich rozpromieniony Liam z kwiatami w ręce. Odwzajemniłam uśmiech.
- Jeśli szukasz Willa,  to wysłałam go, żeby się przespał – ostrzegłam, ale on zupełnie nie przejęty podszedł do mnie i pocałował w policzek. Ten sam policzek, w który pocałował mnie Will.
- Wiem. – odparł swobodnie. – Spotkałem go po drodze. Szukałem ciebie. – uśmiechnął szerzej.
Odchrząknęłam.
- Ja się stąd nie ruszam – aby potwierdzić swoje słowa złapałam Ann za rękę.
- Domyśliłem się – odpowiedział i przysunął sobie krzesło z drugiego końca pomieszczenia, po czym postawił je obok mojego, na tyle blisko, że kiedy usiadł, stykaliśmy się nogami. – Postanowiłem dotrzymać ci towarzystwa.
Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością i puściłam rękę dziewczynki, która nagle otworzyła swoje zielone, niczym trawa oczy.
Nachyliłam się w jej stronę, aby mogła mnie zobaczyć.
- Cześć – przywitałam się. – Jestem… - jak się jej przedstawić? Spojrzałam z ukosa na Liama, który układał usta w imię "Nicky". – Nicky. – dokończyłam. – Jestem przyjaciółką Willa.
Ann nerwowo rozglądała się po pokoju i zamknęła moją dłoń w przestraszonym uścisku, szukając oparcia.
- Gdzie jestem? – wymamrotała. Jej głos był miły i ciepły, przywodził na myśl łąkę pełną kolorowych kwiatów.
Moja mina zrzedła.
- W szpitalu. Zostałaś postrzelona. – wytłumaczyłam, a ręka Liama ścisnęła moją drugą dłoń.
Dziewczynka ze zrozumieniem pokiwała głową i utkwiła swój wzrok w Liamie, jakby dopiero go zauważyła.
- Kim on jest? – wyszeptała, wskazując go podbródkiem.
Roześmiałam się cicho i pochyliłam się.
- To jest Liam, mój przyjaciel. Możesz mu zaufać. – wyszeptałam jej do ucha, a ona odetchnęła z ulgą.
- Gdzie mój brat? – spytała.
- Cały czas przy tobie siedział, ale musiałam go odesłać, żeby się przespał. Odkąd tu trafiłaś, nie zmrużył oka.
Dziewczyna ponownie skinęła, po czym jej twarz wykrzywiła się z bólu.
- Moja noga… - wysapała, lecz po chwili jej twarz znowu się rozpogodziła.
Zmarszczyłam zmartwiona czoło i mocniej złapałam ją za rękę.
- Liam pójdzie po Willa, okay? Na pewno chce cię zobaczyć – próbowałam odciągnąć jej uwagę od bólu.
- Okay – na jej twarzy pojawił się niemrawy uśmiech, a Upadły poderwał się z krzesła i zniknął za drzwiami.
Imponowało mi, ile ta dziewczynka ma siły. Została porwana, prawdopodobnie torturowana oraz postrzelona, a mimo tego nie okazywała bólu ani nie płakała. Była niesamowicie zahartowana.
Drzwi otworzyły się z hukiem o do środka wpadł zdyszany Will. Wstałam i podeszłam do drzwi.
- No, zostawimy was samych – rzuciłam, gdy przyjaciel przebiegał obok mnie i wyszłam prosto w ramiona Liama, który stał przed salą.
- Dajmy im ochłonąć – zaproponował i poprowadził mnie szpitalnym korytarzem.

------------------------------------------------------------
Przepraszam, ze ostatnio tak długo mnie nie było, ale ciężko było mi znaleźć czas na dodanie kolejnego rozdziału :/ 
W każdym razie podobał Wam się ten rozdział? Zależało mi na pokazaniu Ann, bo bardzo ją lubię, gdyż jest niesamowicie silna, nie sądzicie? :) 
Mam nadzieję, że będzie dużo komentarzy :*

4 komentarze:

  1. Ann jest po prostu niesamowita i cieszę się, że bardziej przybliżyłaś nam jej postać <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę Cię, jakby mogło się nie podobać? :p Też uwielbiam Ann :3 Czekam na następne z powodu niedosytu Twoich opowiadań, które mogę tonami pożerać! To znaczy czytać... XD
    PS.: WRESZCIE zapraszam na pierwszy rozdział na arrowtales.blogspot.com, jeśli jeszcze nie widziałaś :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba nie ma osoby, która nie uwielbiałaby Ann <3
    Muszę Cię przeprosić, bo dopiero dziś zaczęłam przestrzegać Twojej zasady, ale szczerze mówiąc (pisząc) dopiero od dziś mam konto na bloggerze...
    Czekam już na następne i życzę duużo weny, żebyś mogła zaspokoić głód swoich czytelników tj. nas c:
    Pozdrowionka :*
    Lea A. S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i zapraszam do mnie:
      http://wieza-bez-krolewny.blogspot.com/

      Usuń

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
To jedyna zasada panująca na moim blogu :) Bardzo zależy mi na Waszych komentarzach, ponieważ one motywują do dalszego pisania ;) Mam nadzieję, że weźmiecie to pod uwagę. Bardzo chętnie wejdę również na Wasze blogi, jeśli zostawicie link w komentarzu :)